niedziela, 15 lutego 2015

Wracam za tydziń ;3

Wyjeżdżam na kolonie, bo mam ferie. Jestem spowrotem w sobotę około 15:00.
Będę tęskinić :3 CIAO

` Monika ;3

środa, 11 lutego 2015

Rozdział 4

- Nie, okey. Pogadamy później. Cześć- Odpowiedział.
Czy ja go spławiłam? Yhh... ja głupia. Na dziś skończyłam lekcje. Za 3 godziny z Cami i Fran w centrum. Nic mi się nie chce. Po 10 minutach zaszłam do domu. Weszłam do pokoju. Przysiadłam do komputera i zaczęłam pisać zaproszenia.

Dla Fran :) 
Moja przyjaciółeczko. 
Mam nadzieję, że nie zapomniałaś o moich "świętych" urodzinach ^^
W moim domu,o 16, dzień 12 luty ;3
` Violetta

Wszyscy mieli trochę inne... ale... o nie! Już 14:00. Mam 1 godzinkę. Ja serio nie mam ochoty iść na zakupy!!! Oszalałam... ok! Biorę pierwsze lepsze ciuchy z brzegu i je zakładam.
 

Mam 30 minut... Leon jest online. Napisać? A może lepiej nie? Pisze.
- Hej/Hej- Napisaliśmy w tym samym momencie. 
- Zacznij- Napisałam
- Więc jest taka sprawa, ale nie wiem czy nie powinniśmy się spotkać. 
- Nie mogę. Umówiłam się z Fran i Cami na zakupy... 
 - A jak skończycie? Będę czekał w parku.
- Okey. 

Wyłączyłam komputer i poszłam do centrum handlowego. Czekały tam Fran i Cami. 
- No Violu, opowiadaj- Rzekła Cami.
- Co ma opowiadać?
- Wiesz... zazwyczaj Leon nie gadał z tobą! Co się dzieje? Mów!- Wrzasnęła Fran. 
- ... bo ja... ja...
- Viola... 
- Całowałam się z Leonem... - Powiedziałam szeptem. 
- Violetta! To cudownie!- Wrzasnęłam Cami 
- Może teraz zajmiemy się zakupami? 
Obie kiwnęły głową i poszłyśmy w stronę "zajebistego" butiku. Pierwsze co wypatrzyłam to piękna sukienka i zarąbiste buty. Może założę ten zestaw na moją imprezę urodzinową! W końcu to moja 19. 

 

   

- Viola! Ty masz oko. - Zaśmiała się Cami.
- Kupuje!- Stwierdziłam

 Wszytko nie kosztowało dużo... może dla mnie. Zaśmiałam się w duchu. Po 2 godzinach byłam zmęczona. 
- Kończymy?- Zapytałam
- Chyba mamy wszystko.
Podarowałam im zaproszenia i poszłam do parku, gdzie umówiłam się z Leonem. 

- Hej!- Podbiegłam- O czym chcesz pogadać? 
- Hej! Wiesz... myślałem nad tym czy...- Mówił- czy... my jesteśmy razem? 
- Bardzo bym chciała
- To znaczy, że jesteś moją dziewczyną? 
- To znaczy, że jesteś moim chłopakiem? 
Uśmiechnęłam się, i on też. Dałam mu zaproszenie na urodziny, pożegnałam się i odeszłam. 
----------------------------------------------------------------------
Przepraszam, za tak krótki rozdział :/
 Mam jutro sprawdzian no i tak wyszło :D 
Jeśli ktoś to czyta... niech zostawi komentarz.
` Monika ;3


wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 3

Drogi Pamiętniku!


Nie widziałam się z Leonem od paru godzin... 
Brakuję mi go teraz.
Ja go kocham. 
Dziś całowałam się z nim w parku (9 luty magicznym dniem). 

Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Gdy zeszłam na dół mój tata rozmawiał z Leonem. Yhh... Leon i mój tata rozmawiają. Konsek wencie? Różne. 
- Violetta!- Zawołał Leon, miał uśmiech na twarzy.
Co dziwne mój tata też się uśmiechał.
- Hej.- Uśmiechnęłam się.
Mój tata wstał i poszedł do pracy. Ja dobrze wiem, że on nie lubi kiedy spotykam się z chłopcami, ale Leon szczególnie lubi. Myślę, że oni znają się dłużej, niż od wczoraj. Jedyne co przychodzi mi teraz na myśl to śmianie się w niebo głosy, lecz Leoś jest w moim pokoju. Ale obciach... mój pokój jest cały różowy. Leon podszedł do mnie.

Do pokoju wszedł tata. Wyglądało to tak, jakby podsłuchiwał i nie wątpię w to. HALLO?! Mam 19 lat. Tato... daj mi spokój i przestań całować mnie na dobranoc. Zrozumiesz to kiedyś? Jak to mój tata, "wypędził" Leona. (Od autorki hah wypędził/wyrzucił :D)
- Tato!- Wrzasnęłam i zamknęłam drzwi.

Wyciągnęłam pamiętnik i pisałam dalej...

Drogi Pamiętniku!


Nie widziałam się z Leonem od paru godzin... 
Brakuję mi go teraz.
Ja go kocham. 
Dziś całowałam się z nim w parku (9 luty magicznym dniem). 

Mój tata mnie wkurza... O nie! 
Zapomniałam :o Mam urodziny już za 3 dni?! 
Ja naprawdę zapomniałam o własnych urodzinach? 
Chyba na to wygląda... Muszę szybko coś zorganizować! 
A i jeszcze jedno... ale napiszę o tym potem :3 

*Dzień później*

Nikt nie wie, że całowałam się z Leonem... nawet Fran i Cami. Chyba się obrażą.. a może nie? Hah... aler jedno mnie trapi... czy ja chodzę z LEONEM?
- Violu!- Podeszła Cami z Fran.
- Tak?
- Czemu się wczoraj nie odzywałaś?- Nawijała Fran- Miałyśmy się spotkać w centrum!  Mam nadzieję, że wynagrodzisz to nam i pójdziemy dzisiaj.
- Dziewczyny, zapomniałam! Wybaczcie mi...ale- Westchnęłam- ... bujałam w obłokach, albo czekoladowym świecie.
- Viola! My cie znamy. Co się dzieje?- Zaniepokoiła się Cami.
- Nic się nie dzieję, co ma się dziać?
Podszedł do nas Leon.
- Violetta, możemy porozmawiać?- Zapytał Leoś.
- Tak. Dziewczyny?- Odpowiedziałam
Cami i Fran odeszły i Leon zaczął mówić.
- Violetta, musimy koniecznie się spotkać po lekcjach.- Zaczął- masz czas?
- Tak, ale o czym chcesz konkretnie pogadać? Bo mam do zaplanowania urodziny... i mało czasu.- Westchnęłam.

----------------------------------------------------------

Wybaczcie, że krótki, ale trudno :#
Jutro next ;)))
 ` Monika ;3 

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 2

- Violetta. Ty widziałaś jak on na ciebie patrzy?- Szeptała Cami. 
- Bez przesady.- Szepnęłam jej do ucha. 
-Mów co chcesz my wiemy swoje- Dodała Fran. 
Zaraz miały zacząć się zajęcia baletu, wiec wyszłam kiedy Leoś śpiewał. Miałam dokładnie 15 minut. 10 minut drogi i 5 na ubranie się. Może się nie spóźnię.Gregorio zawsze krzyczy. Na szczęście się nie spóźniłam...

Tydzień później

Dziś spędzam czas z rodziną. Mamą- Angie, tatą- Germanem i siostrą- Leną. Tak... jemy kolację w restauracji. Przy okazji tata ma spotkanie biznesowe. Jest godzina 17:30. Została mi 1 godzina. Dalej Violetta, myśl! Ubiorę się w to:




To chyba idealny zestaw. Zostało mi 30 minut! Pomalowałam się delikatnie i zbiegłam po schodach na dół. Czekała tam Lena i Angie. Wsiadłyśmy do limuzyny, której czekał tata.
- Wszystkie są gotowe?- Uśmiechnął się tata.- A więc spotykamy się z rodziną Verdas. To z nimi mam główne interesy biznesowe... bla,bla,bla...
Coś mówił, ale zbytnio mnie to nie interesowało. Byliśmy już na miejscu. Doszłam do stolika i usiadłam na jednym miejscu obok Leny. Nagle przyszła rodzina Verdas. Hah... Obok mnie usiadł Leon Verdas. Leon ze studia. Śmieję się w duchu. W tle gra fortepian i śpiewają operę.
- Hej.- Zaczął Leon.
- Cześć.- Uśmiechnęłam się- ale zbieg okoliczności, że nasi rodzice razem pracują, co?
- Ja wiedziałem, że mój tata pracuję z Castillo.- Powiedział szeptem.
To było interesujące... takie nieprawdopodobne. Jestem wielką marzycielką i gdyby nie mój tata to bym rozmyślała.
- Violetta zaśpiewasz coś?- Zapytał mój tata.
- Leon może z nią zaśpiewać, prawda synu?- Dodała mama Leona.
- Czemu nie.
Wstaliśmy z krzeseł i poszliśmy na scenę.
  

Śpiewaliśmy piosenkę "Liber Soy". Jest dosyć znana w B.A. (Buenos Aires). I taka magiczna. Ogólnie jest o tym, że jest się wyjątkowym. Poczułam jak bym znała go lata... a znamy się zaledwie tydzień. Chyba dziś będę miała kolorowe sny... hah... 
Skończyliśmy śpiewać i ja na 100% musiałam coś zjeść. Mój żołądek zacznie zaraz trawić sam siebie. Hah... z drugiej strony chciałabym znowu z nim zaśpiewać. Jestem... brak słów. 

Jestem w domu. Leżę w łóżku i marzę... zaczęłam pisać w pamiętniku.


Drogi Pamiętniku!

Dziś jadłam kolację z mamą, tatą i Leną.
 Tak, ale nie tylko... był jeszcze Leon i jego rodzice. 
 Dowiedziałam się, że mój tata i Leona pracują razem od wielu lat.
Tylko czemu dopiero teraz go poznałam? 
Nie mam siły... Patrzę na zegarek. 
Jest 3:27. Czas iść spać. 
  



*Kolejny dzień* 

Wstałam wcześnie, umyłam się i ubrałam. Zjadłam śniadanie i szłam do studia. Byłam trochę... zamyślona i wpadłam na Leona. 
- Przepraszam...- Grzecznie przeprosiłam- Niezdara ze mnie. 
- Nie ja to przepraszam... 

Też wyglądał na zamyślonego... Za 30 minut mam zajęcia baletu. Leon zaprosił mnie na "naszą ławkę". No.. ok. Zarumieniłam się w duchu.... hahahh.. ja? Jesteśmy... Leon usiadł na ławce, ja obok. Popatrzyłam się w jego oczy... i one są takie piękne. On też patrzył się w moje oczy. I w tedy...


 

  

 

 

***

Tadam! Oto rozdział drugi :3 
Mam nadzieję, że się podoba.
Pamiętajcie:
Komentujcie 
` Monika ;3 


Rozdział 1

- Francesca!-Wrzasnęłam zniecierpliwiona.- Gdzie ty się podziewasz tak długo?
- Już schodzę Violu!
Jest godzina 9:00. Wybieram się z Naty i Fran do studia On Beat. Ja idę na lekcję baletu i śpiewu. Fran na lekcję plastyki i śpiewu, a Naty idzie na hip-hop i śpiew. Yhh... Są przesłuchania i mnóstwo ludzi stoi przed studiem. Życzę wszystkim "powodzenia".
- Już jestem. - schodząc po schodach, powiedziała Fran.- Idziemy?
- Nie ma na co czekać.-Zaśmiałyśmy się.
Po 10 minutach drogi byłyśmy w studio. To nasz 2 rok, a wszytko trwa 5. Ta myśl zawsze postawi mnie na nogi. Gregorio to surowy nauczyciel baletu. Nienawidzę go... Pablo jest miły i wile nas nauczył. Angie (moja mama) uczy w studio śpiewu. Jest jeszcze Clement. Najmłodszy nauczyciel. Jest od nas starszy zaledwie 5 lat. Szłam korytarzem z dziewczynami na zajęcia śpiewu. Dziś trwały 2 godziny.
- Czy wszyscy są?- Zapytała Angie- Violetta, Francesca, Camila, Naty, Ludmiła, Maxi, Brodway, Diego, Andres, Federico, Marco, a i dołączy do was nowy kolega. Przedstawiam wam Leona.
Jeju... Leon... Jak ładnie to brzmi. Leon! Leon! Leon... Ma brązowe oczęta i włosy. Hahahaha... oczęta! dobre. Jest taki przystojny.
 

 Leon by zaprezentować się przed naszą "klasą", zaśpiewał swoją piosenkę "Voy por ti".

 

Była piękna. Mieliśmy zadanie ułożyć nową piosenkę. Francesca była pierwsza. Ćwiczyła nad nią dobry miesiąc. Wyszło pięknie! Śpiewała " Aprendi a decir adios".

 

Teraz ja i moja piosenka "Te creo".

   

Gdy śpiewałam patrzyłam się w kółko na Leona. Jestem walnięta... Tak dobrze to wiem. 
Reszta też coś śpiewała, ale nie byłam w stanie ich słuchać. Upłynęły 2 godziny. Teraz 1 godzinka wolna i balet... Co by tu robić? Fran- nie wiem gdzie się podziewa, Naty też. Cami wszyła gdzieś z Brodway'em. Ludmi z Fede też, i zostałam sama. Poszłam do parku. Na jednej z ławek siedział Leon. Podeszłam.
- Hej.- Zaczęłam 
- Cześć- odpowiedział mi- Jesteś Violetta, prawda? 
- Tak.- Uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego.

- Jak tam po pierwszej lekcji z naszą nie ogarniętą paczką?- Zaśmiałam się. 
- Hah... Nie jesteście nie ogarnięci.- Też się zaśmiał- bardziej... nie wiem jak to ująć. 
Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie. 
- Ładna ta piosenka "Voy por ti". 
-Dziękuję. Twoja jest sto razy lepsza.
- Nie sądzę. - Uśmiechnęłam się- Pokaże ci jedno miejsce. Chcesz? 
- Tak, Violu. 
Zaśmiałam się i pociągnęłam za rękę. Poszliśmy do baru karaoke. Była tam cała nasza paczka. Śpiewali Fede i Naty.
  

- Viola! Co tu robisz?- Zawołała Fran z Cami.
Zaśmiałam się. 
- Leon!- Zawołała Cami- jak ci się tu podoba? 
- Jest dobrze.- Odpowiedział 
- Viola przyszłaś w samą porę.
-Ja ? Dlaczego?
Nikt mi nie odpowiedział, bo rozległ się dźwięk mikrofonu:
- Na scenę zapraszamy Violettę! 
Chwilę się wahałam, ale Leon tak na mnie spojrzał, że weszłam na scenę.
 
Teraz śpiewałam "Yo soy a si". Po mnie śpiewał Leon. 
- Violetta. Ty widziałaś jak on na ciebie patrzy?- Szeptała Cami. 
- Bez przesady.- Szepnęłam jej do ucha. 
-Mów co chcesz my wiemy swoje- Dodała Fran. 
***********************************************************************************
 Oto rozdział 1 ! Podoba się? Zostaw komentarz :3 
Dziękuję, jeśli to czytasz <3 
` Monika ;3